Chcą drogi przez Łódź
Treść
"Żądamy S8" - pod takim hasłem odbyła się wczoraj w Łodzi demonstracja w sprawie budowy odcinka drogi ekspresowej z Wrocławia do Warszawy przez województwo łódzkie. Manifestacja przeszła od urzędu miasta do siedziby Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego, gdzie odbywała się debata z udziałem przedstawicieli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Łodzianie mają jeszcze nadzieję na zmianę decyzji i wytyczenie drogi przez Łódź i Sieradz. Droga ma przebiegać na południe od Łodzi, przez Bełchatów i Piotrków Trybunalski. Manifestanci protestowali przeciwko takiej decyzji Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wraz z protestującymi szedł prezydent Jerzy Kropiwnicki, który po raz kolejny dał wyraz swojemu oburzeniu wobec postępowania GDDKiA. Władze Łodzi chcą nawet, aby sprawą zajęła się prokuratura. Jednak administracja drogowa zdaje się być nieugięta. Goszczący wczoraj w Łodzi dyrektor GDDKiA Zbigniew Kotlarek nie obawia się zapowiadanego przez władze miasta skierowania sprawy przebiegu S8 do prokuratury. Jak poinformował, wytyczenie drogi ekspresowej nr 8 przez Bełchatów i Piotrków to najlepsze rozwiązanie komunikacyjne. Ponadto taki wariant akceptuje Bruksela i tylko droga biegnąca przez południe regionu łódzkiego ma szansę na dotacje z Unii. Kotlarek ogłosił też, że rozumie emocje mieszkańców Sieradza i stolicy regionu w związku z pominięciem wariantu północnego, i dlatego powstanie tam inna droga o statusie ruchu przyspieszonego. Jednak to nie zadowala mieszkańców Łodzi. Oprócz władz miasta głos w sprawie zabrała także eurodeputowana Urszula Krupa. - Wzywam premiera o wydanie ostatecznej decyzji. Tłumaczenie, że tylko jeden wariant, przez Piotrków Trybunalski, zyskałby dofinansowanie z UE, jest wprowadzaniem ludzi w błąd - powiedziała, podkreślając, że także drugi wariant, przez Łódź, mógłby korzystać z pieniędzy unijnych. Zdaniem eurodeputowanej, jedynie zajęcie przez premiera Jarosława Kaczyńskiego jednoznacznego stanowiska w tej sprawie może zakończyć spór o S8. AS "Nasz Dziennik" 2007-06-21
Autor: wa