Euro 2012 też bez kibiców
Treść
Przed mistrzostwami Euro 2012 rząd pracowicie zabezpiecza Polskę  przed inwazją kibiców z całego świata. Czekają tu na nich rozgrzebane  drogi, włącznie z tymi, które prowadzą na lotniska, autostrady utkane  szeregiem wąskich gardeł, zdolnych uwięzić w korkach pół Europy,  zaniedbane dworce kolejowe, niedokończone stadiony, po których krząta  się prokurator. Taki oto obraz przygotowań do prestiżowej piłkarskiej  imprezy wyłania się z raportu NIK i sprawozdania ministra sportu.
Będzie  wstyd na całą Europę. Na rok przed rozpoczęciem finałowego turnieju  Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012 wiadomo już, że rząd z  częścią inwestycji nie zdąży na czas. Spośród 46 kluczowych  przedsięwzięć zaledwie 6 udało się dotąd zamknąć "pod klucz", a o pięciu  już wiadomo, że nie zostaną zrealizowane - wynika ze sprawozdania  ministra sportu Adama Giersza przedłożonego Sejmowi.
Nie uda się  m.in. połączyć portu lotniczego ze stadionem piłkarskim we Wrocławiu, w  linii autostrady A4 kibiców powita ponad 20-kilometrowa szczerba  pomiędzy Brzeskiem a Wierzchosławicami, nie zostanie oddany do użytku  węzeł Rząsawa na autostradzie A1 ze Strykowa do Częstochowy, nie będzie  przebudowy wojewódzkiej stacji Sanepid w Poznaniu, a w Warszawie nie  powstanie linia zasilania w energię elektryczną o napięciu 110 kV. 
Spośród  inwestycji sklasyfikowanych jako "ważne" nie zostanie na Euro 2012  wykonana rozbudowa ul. Obornickiej w Poznaniu oraz zachodnia obwodnica  miasta na 27-kilometrowym odcinku Złotkowo - Głuchowo. Nie uda się też  dokończyć budowy drogi ekspresowej Poznań - Wrocław ani też zbudować  linii kolejowej Wrocław Żerniki - Nowy Port Lotniczy. 
"W wypadku  projektów, które nie zostaną ukończone na Euro 2012, podjęliśmy  działania celem przygotowania alternatywnych rozwiązań" - uspokaja  minister sportu w pisemnym sprawozdaniu. Ze stoickim spokojem zapewnia:  "Wszystko jest pod kontrolą!".
I rzeczywiście, wszystko znalazło się  pod kontrolą, tyle że nie rządu, ale Najwyższej Izby Kontroli. Tego  samego dnia do Sejmu wpłynął raport NIK na temat Euro 2012, którego  treść nie pozostawia wątpliwości: z przygotowaniami do mistrzostw  jesteśmy w lesie. W dniu otwarcia Euro 2012 zabraknie co najmniej 14  odcinków planowanych dróg i autostrad o łącznej długości 400 kilometrów.  Możliwe, że dojdzie do tego kluczowy odcinek autostrady A2 ze Strykowa  do Konotopy, z którego chcą się wycofać Chińczycy. Ponadto na pewno nie  uda się wyremontować dworców Warszawa Wschodnia oraz Poznań Główny -  ocenia NIK.
Jeśli dodać do tego doniesienia medialne o śledztwie w  sprawie poznańskiego stadionu i usterkach wykrytych na budowie Stadionu  Narodowego, które mogą o kilka miesięcy odsunąć oddanie obiektu do  użytku - sytuacja rysuje się nader poważnie.
Nie trzeba wielkiej  wyobraźni, by zdać sobie sprawę, że przy nieprzygotowanej  infrastrukturze przyjazd milionów kibiców grozi totalnym bałaganem, może  być wręcz groźny dla bezpieczeństwa gości i kieszeni organizatorów  imprezy.
Po ujawnieniu przez NIK rewelacji kompromitujących rząd  Tuska zaplanowana na wczoraj dyskusja w Sejmie nad rządowym  sprawozdaniem z przygotowań do Euro 2012 została nagle przełożona.  Zapewne minister sportu chce dobrze przygotować się do odpierania  zarzutów, którymi niechybnie zostanie obrzucony, jak chociażby tego, że  zaniedbał przygotowania do tak prestiżowej imprezy sportowej, jaką jest  finał mistrzostw Europy.
Czy w związku z tym Euro 2012 skończy się  kompromitacją? - Jestem wkurzony jak wszyscy. Szczęście w nieszczęściu,  że prawda ujrzała światło dzienne już teraz. Pozostał jeszcze rok i  wiele można przez ten czas zrobić, ale należałoby sięgnąć po  "nadzwyczajne środki" - powiedział "Naszemu Dziennikowi" poseł Stanisław  Żelichowski, rzecznik klubu PSL. Największy problem to, jego zdaniem,  opóźnienia z budową dróg. - Autostrada ma sens, gdy jest w całości  drożna. Jeśli ma przewężenia i korki - nikt za korzystanie z takiej  drogi nie zapłaci - zauważa. 
Wąskim gardłem w dziedzinie realizacji  inwestycji są, według Żelichowskiego, nazbyt skomplikowane przepisy o  zamówieniach publicznych oraz presja na wybór najtańszej oferty.
-  Nasze prawo jest dużo bardziej skomplikowane i restrykcyjne w stosunku  do innych krajów europejskich - uważa Żelichowski, poseł koalicji  rządzącej, która jednak tych przepisów nie zmieniła.
W ocenie PiS,  przy obecnym stanie zaawansowania przygotowań mistrzostwa UEFA skończą  się blamażem Polski na arenie międzynarodowej.
- W ruchu lotniczym  jest jako tako, w drogach - źle, w kolejach - prawdziwa katastrofa. Dość  powiedzieć, że zamiast modernizacji trzech dworców będzie  przypudrowanie jednego - tak "dokonania" rządu ocenia były wiceminister  transportu Bogusław Kowalski (PiS). - To nie jest kwestia braku  pieniędzy, bo środki na Euro 2012 były zagwarantowane. To sprawa  nieudolności organizacyjnej i niefrasobliwości. Niestety, w tym wypadku  przykład idzie z góry - konkluduje parlamentarzysta.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2011-06-08
Autor: jc
