Hojny szpital
Treść
760 tys. zł - tyle zapłacił Wojewódzki Specjalistyczny Szpital im. Madurowicza w Łodzi kancelarii adwokackiej za "ściągniecie" pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia za nadwykonania usług medycznych. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że placówka zatrudnia na etacie dwóch radców prawnych. Czyżby chodziło o to, że ktoś inny musiał zarobić? Tego niestety nie mogliśmy się dowiedzieć, bo urząd marszałkowski, który nadzoruje placówkę, mówi, że odpowie na wszelkie pytania i wątpliwości dopiero pod koniec roku, a dyrektor finansowy szpitala, Beata Fornalska, nie chciała z nami rozmawiać. Oburzeni całą sprawą są prawicowi radni sejmiku województwa łódzkiego, którzy pozostają jednak w mniejszości i w opozycji, bo PO zawiązała koalicję z SLD i jak lwica broni tego układu i poczynań SLD i PSL z ubiegłej kadencji. Wczoraj interpelacja w tej bulwersującej sprawie trafiła do rąk urzędników. - Przez takie decyzje marnotrawione są publiczne pieniądze - mówi Krystyna Grabicka, radna sejmiku województwa łódzkiego, wiceprzewodnicząca klubu PiS. - Złożyłam interpelację w tej sprawie i zgodnie z prawem mam w ciągu dwóch tygodni otrzymać odpowiedź. Chcę się dowiedzieć, czy taki tryb wynajęcia kancelarii był konsultowany z urzędnikami i kto za wszystko odpowiada - stwierdza Grabicka. A budząca wiele kontrowersji sprawa dotyczy egzekwowania z NFZ pieniędzy za tzw. nadwykonania usług medycznych. Do tego celu wojewódzki szpital specjalistyczny im. M. Madurowicza w Łodzi wynajął kancelarię adwokacką, która zajęła się sprawą, inkasując przy tym blisko 760 tys. zł (!). Tymczasem szpital zatrudnia dwóch radców prawnych, którym także płaci niemałe pieniądze. Gdyby oni zajęli się całą sprawą w ramach etatu, nie kosztowałoby to podatników dodatkowych pieniędzy. Co na to urząd marszałkowski, organ założycielski placówki? - Obecnie w szpitalu kończy się kontrola - informuje nas zastępca dyrektora departamentu polityki zdrowotnej, Alina Walaszczyk. - W niedługim czasie sporządzony zostanie protokół, wyciągnięte wnioski i podjęte decyzje - dodaje. Wyjaśnia, że wydział ma 14 dni na odpowiedź na interpelację radnej PiS. - 28 grudnia jest sesja sejmiku i wtedy już będziemy musieli odpowiedzieć radnej, wtedy też podamy oficjalne stanowisko w tej sprawie - stwierdziła Alina Walaszczyk. Jakie ono będzie i czy zaplanowana rutynowa kontrola wykazała nieprawidłowości? Tego pani dyrektor nam nie zdradziła. Powiedziała jedynie, że po kontroli informacji udzielał nam będzie rzecznik marszałka województwa. Chcieliśmy porozmawiać z dyrekcją szpitala im. Madurowicza, jednak za każdym razem pani sekretarka informowała nas, że dyrektor finansowy, Beata Fornalska, jest bardzo zajęta. Nie otrzymaliśmy więc odpowiedzi na pytanie, ile zarabiają szpitalni radcy i ile pieniędzy placówce był winien NFZ. Nieoficjalnie wiemy jedynie, że osoby zatrudnione w łódzkich szpitalach na podobnych stanowiskach otrzymują wynagrodzenia od 2,5 do 6 tys. zł netto. Sprawa szpitala im. Madurowicza i kwoty, jaką zapłacił kancelarii prawnej, to nie pierwszy przykład polityki marnotrawstwa prowadzonej przez urząd marszałkowski. W ubiegłej kadencji, gdy samodzielnie rządziły SLD i PSL mówiło się o nadmiernych wydatkach na eksploatację samochodów służbowych dyrektorów departamentów. Został sporządzony nawet raport, jednak nie ujrzał światła dziennego, bo skończyła się kadencja. Teraz PiS zamierza zgłosić prośbę o wyjaśnienie sprawy - okazuje się bowiem, że najprawdopodobniej osobowe samochody spalają tyle benzyny co tiry, a wszystko za pieniądze podatników. Anna Skopinska "Nasz Dziennik" 2006-12-14
Autor: wa