Nie będzie zmiany reguł w trakcie gry
Treść
Platforma Obywatelska troszczy się o swój partyjny interes, próbując  przeforsować zmianę ordynacji wyborczej na parę tygodni przed wyborami,  by maksymalnie ułatwić głosowanie swemu elektoratowi, który w czasie  wyborów prezydenckich będzie wypoczywać poza Polską. Sprawę korzystania z  praw wyborczych przez obywateli polskich mieszkających za granicą  pozostawia nadal nierozwiązaną.
Wszystkie kluby  parlamentarne, poza Platformą Obywatelską, opowiedziały się wczoraj  przeciw przygotowanej przez posłów PO zmianie ustawy o wyborze  prezydenta. Propozycja Platformy zmierzała do tego, aby ci, którzy  zagłosują w pierwszej turze wyborów, otrzymywali w lokalu wyborczym  zaświadczenie, które umożliwiałoby głosowanie w drugiej turze poza  miejscem zamieszkania. Argumentem za takim rozwiązaniem powtarzanym  przez polityków Platformy jest fakt, że druga tura wyborów prezydenckich  miałaby się odbyć 4 lipca, czyli już w okresie urlopowo-wakacyjnym. W  związku z tym wiele osób wypoczywających za granicą nie miałoby  możliwości głosowania.
Do wyborów prezydenckich pozostał już tylko  miesiąc. Znane jest jednak orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, iż  ordynacji wyborczej nie należy zmieniać później niż na pół roku przed  wyborami. - Mamy ekspertyzy prawne potwierdzające orzeczenie Trybunału  Konstytucyjnego, że na pół roku przed wyborami nie można zmieniać  ordynacji wyborczej. Jeśli takie są reguły gry, to trzeba się do nich  dostosować. Skoro Sejm jest fabryką prawa, to skąd ma iść przykład, że  prawa trzeba przestrzegać, jak nie z Sejmu? - uzasadniał sprzeciw wobec  wniosku Platformy szef klubu koalicyjnego PSL Stanisław Żelichowski.  Politycy Platformy uzasadniali jednak, że zaproponowana przez nich  zmiana jest tylko kosmetyczną korektą i samej materii ordynacji nie  dotyczy, a orzeczenia Trybunału by nie naruszała. - Stało się bardzo  źle, że politycy wybrali własny interes, a nie interes obywateli,  mieszkańców, wyborców - mówił przewodniczący klubu Platformy Grzegorz  Schetyna. Nad tym, jakie były właściwe intencje Platformy, zastanawia  się Wacław Martyniuk (SLD). - Platforma po prostu się boi, że jej  elektorat wyjedzie na wakacje, nie zagłosuje na Bronisława Komorowskiego  i tym samym da szanse na wygraną Jarosławowi Kaczyńskiemu - mówił.  Według posła Lewicy, równie dobrze Platforma może przekonać wyborców,  aby przed wyjazdem na wakacje we własnym zakresie wyposażyli się w  zaświadczenie, które uprawnia do głosowania poza miejscem zamieszkania.
W  kontekście projektu PO może dziwić, iż jednocześnie politycy tej partii  nie wyszli z inicjatywą ułatwienia korzystania z praw wyborczych  Polakom, którzy za granicą mieszkają na stałe. Ze względów  oszczędnościowych obecny rząd likwiduje polskie placówki dyplomatyczne, w  związku z czym zmniejsza się liczba lokali wyborczych. Do głosowania  niezbędne jest też przedstawienie ważnego paszportu. Ze względu na  odległość do polskich placówek nasi obywatele mają kłopoty z  uaktualnieniem paszportu, ale i bez ważnego dokumentu nadal pozostają  przecież obywatelami Polski.
- Nie mam wątpliwości, że jest to  umniejszanie praw wielu Polaków mieszkających na świecie. Paszport  stanowi pewne formalne udokumentowanie, że jest się polskim obywatelem.  Ale przecież obywatelstwo nie zależy od ważności paszportu. Jeżeli komuś  przyznano w przeszłości paszport polski, to znaczy, że uznano jego  obywatelstwo na podstawie innych dokumentów. Teraz odbierając prawo do  głosowania, de facto odbiera się tym ludziom polskie obywatelstwo, które  uprawnia do oddania głosu w tych wyborach - ocenia poseł Artur Górski  (PiS). Dlatego wystąpił on w tej prawie do ministra spraw zagranicznych  Radosława Sikorskiego. - Biorąc pod uwagę fakt, że jest coraz mniej  punktów konsularnych na świecie, że obecny rząd zamyka kolejne, Polacy  mieszkający w odległych zakątkach świata, choćby w Ameryce Łacińskiej,  mają coraz większy problem z aktualizacją swojego paszportu. I to nie  jest mój wymysł, ale wynika to z maili, głosów, postulatów, które płyną  do mojego biura z obu Ameryk. Jeżeli rząd deklaruje, że należy  podejmować wszelkie działania dające możliwość jak najliczniejszego  udziału w wyborach naszych rodaków, to powinien pomyśleć nie tylko o  tych, którzy wyjeżdżają na wakacje, ale także o tych Polakach, którzy  niejednokrotnie od pokoleń mieszkają za granicą i wciąż czują się  Polakami - dodał Górski.
Artur Kowalski
Nasz                                                    Dziennik                2010-05-20
Autor: jc
