Nie ma wyroku. Nie ma dymisji
Treść
Prezydent Jerzy Kropiwnicki nie zamierza odwoływać ze stanowiska wicedyrektora muzeum w Łodzi oskarżonego o korupcję, byłego prezydenta miasta z UW. Markowi Czekalskiemu, którego proces przed łódzkim sądem jeszcze się nie zakończył, grozi 12 lat więzienia. Tymczasem dla prezydenta Kropiwnickiego to nic nie znaczące i nie przesądzające o winie fakty, a człowiekowi, który nie może znaleźć pracy, trzeba pomóc. Takim stanowiskiem zbulwersowani są radni Prawa i Sprawiedliwości. Według nich, to skandal, że popierany przez nich Jerzy Kropiwnicki za ich plecami podejmuje tak karygodne decyzje. Wicedyrektor Muzeum Tradycji Niepodległościowych, były prezydent miasta Marek Czekalski może być spokojny. Pomimo apeli radnych PiS prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki deklaruje, że niedawna decyzja o powołaniu Czekalskiego na stanowisko wicedyrektora do spraw administracyjnych była słuszna i będzie ją podtrzymywał. - Moja decyzja wynika przede wszystkim z tego faktu, że ten proces zanadto długo trwa - wyjaśnił. Przypomniał, że w czerwcu 2001 r. Czekalski, wówczas przewodniczący rady miejskiej, został w kajdankach wyprowadzony z łódzkiego magistratu. Jego zdaniem, to spektakularne zatrzymanie sugerowało, że proces szybko się zacznie i szybko skończy, ale tak się nie stało. - Uważam, że jest to skandal. Fakt, że on tak długo nie mógł znaleźć pracy ani nie mógł mieć rozstrzygnięcia sądowego sprawy jest czymś, czego w Polsce akceptować nie mogę - powiedział Kropiwnicki. Jednocześnie dodał, że jeżeli Marek Czekalski zostanie przez sąd skazany, to oczywiście jego zatrudnienie w instytucjach miejskich będzie niemożliwe. Radni PiS, którzy zwrócili się do Kropiwnickiego o odwołanie Czekalskiego, w radzie miejskiej stanowią bezpośrednie zaplecze polityczne prezydenta. Kropiwnicki z poparcia tej partii startował w wyborach na prezydenta Łodzi. Nic więc dziwnego, że teraz nie kryją swojego wzburzenia. - Nie wyobrażam sobie, by ten człowiek - Marek Czekalski - pełnił takie stanowisko - stwierdził Sławomir Woroch, przewodniczący klubu PiS w radzie miejskiej w Łodzi. - To przede wszystkim moralnie jest naganne - dodał. Według niego, PiS nadal podtrzymuje swoje stanowisko. - Chcemy, by prezydent zwolnił Czekalskiego - podkreślił. Uważa, że trzeba zrobić wszystko, by do tego doprowadzić. Korupcja z supermarketami w tle Proces w sprawie korupcji w zarządzie Łodzi toczy się przed sądem od jesieni 2002 r. i dotyczy końca lat 90. Na ławie oskarżonych zasiadło sześć osób. Pięciu z nich: byłemu prezydentowi Łodzi z Unii Wolności Markowi Czekalskiemu, byłemu członkowi zarządu miasta Pawłowi P. oraz trzem współudziałowcom spółki Integro - Henrykowi O., Maciejowi S. i Adamowi M. - postawiono zarzuty działania wspólnego i w porozumieniu oraz przyjęcia korzyści majątkowych w łącznej kwocie 844 tys. zł. Czekalski, któremu zarzuca się przyjęcie 450 tys. zł łapówki, nie przyznaje się do winy. Według prokuratury, kwota 600 tys. zł została przyjęta za wydanie pozytywnych decyzji administracyjnych związanych z planowaną budową centrum handlowego M1 w Łodzi, a 244 tys. zł - za pozytywne rozstrzygnięcie przetargu na zakup nieruchomości w Łodzi pod budowę innego supermarketu. Szóstą osobą oskarżoną w tej sprawie jest biznesmen z Warszawy Rudolf Skowroński, były prezes spółki Inter Commerce, który miał wręczyć 244 tys. zł łapówki. Zniknął on jednak dwa lata temu i poszukiwany jest listem gończym w śledztwie dotyczącym skorumpowanych urzędników m.in. z Ministerstwa Finansów. Jego sprawa przed łódzkim sądem została wyłączona do odrębnego postępowania. Pięciu oskarżonym grozi do 12 lat więzienia, Skowrońskiemu - do 8 lat pozbawienia wolności. Anna Skopinska "Nasz Dziennik" 2007-02-16
Autor: wa