Piloci czekają na zmiany
Treść
Decyzją ministra obrony narodowej funkcję zastępcy dowódcy Sił Powietrznych – szefa szkolenia od 28 listopada br. pełni gen. dyw. pil. Sławomir Kałuziński. Nowym szefem sztabu SP został gen. bryg. Jerzy Fryczyński. Jak podkreślają oficerowie, z którymi rozmawiał „Nasz Dziennik”, wakaty na stanowiskach, które opuścili po dymisji gen. Anatol Czaban i gen. Leszek Cwojdziński, trwały za długo. – Gdy media zaczęły interesować się sprawą, nie było wyjścia, trzeba było w końcu kogoś powołać. Raczej nie było innej możliwości, by objął je ktoś inny – mówi wysoki rangą oficer Sił Powietrznych. Piloci mają nadzieję, że obaj nowo mianowani generałowie podejmą wyzwanie i wprowadzą w Siłach Powietrznych stosowne zmiany. – Decyzje personalne ministra Siemoniaka oceniam raczej pozytywnie. Generał Kałuziński był w szefostwie szkolenia. Najpierw był dowódcą pułku, później pracował w Ramstein, gdzie miał do czynienia ze szkoleniem. Miał tam kontakt z systemem zachodnim, tzn. ze służbą w strukturach NATO-wskich, co daje dobry pogląd na tematy szkolenia. Z kolei generał Fryczyński szedł zawsze w tej linii sztabowej, był zastępcą szefa sztabu, więc to chyba dobry wybór – mówi płk rez. pil. Wojciech Stępień, były szef Oddziału Szkolenia Lotniczego – Szefostwa Wojsk Lotniczych Dowództwa Sił Powietrznych. Bardziej sceptyczny jest gen. dyw. dr Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM. Zwraca uwagę na fakt, że to generacja dowódców, która siłą rzeczy musiała zastąpić „wycięte” w wyniku katastrofy pod Mirosławcem i odejść po niej pokolenie. – Być może te stanowiska, które objęli, powinni dostać później, kiedy nabiorą doświadczenia na niższych szczeblach dowodzenia, ale w tej chwili – jak widać – nie ma innego wyjścia. Pytanie tylko: musiano kogoś powołać na te stanowiska czy powołano kogoś, kto wierzy w powodzenie swojej misji i kto będzie wspierany przez ministra, chociażby z tego względu, że czeka ich ogromna praca? – mówi Polko.
Mission impossible? A oczekiwania są duże. Oficerowie Sił  Powietrznych, z którymi rozmawiał „Nasz Dziennik”, liczą na to, że  generałowie Kałuziński i Fryczyński nie pozwolą się sprowadzić do roli  bezwolnych kukiełek w politycznej karuzeli. – Oczekiwałbym od nich  ostrego postawienia sprawy cywilnym przełożonym. Gdybym sam znalazł się w  podobnej sytuacji – zresztą tak zawsze stawiałem sprawy – postawiłbym  ministrowi obrony własne żądania. To, to i to ma być zrobione. Jeśli  nie, to powiedziałbym mu: „Panie ministrze, z całym szacunkiem, ale ja  tego wyzwania nie podejmę” – mówi były dowódca GROM. Jego zdaniem, obaj  generałowie powinni zdać sobie sprawę, jak wielkie oczekiwania  środowiska wiążą się z tymi nominacjami. – Młodzi piloci patrzą na nich.  Jeżeli zawiodą ich zaufanie, to będzie to prawdziwy upadek pierwszego  rodzaju Sił Zbrojnych. Zresztą nie pierwszego, bo marynarka prawie już  upadła. Jeżeli generałowie mają jakiś plan, to powinni głośno o tym  mówić, bo społeczeństwu należy się taka informacja – dodaje Polko.  Piloci stawiają, szczególnie przed gen. Kałuzińskim, konkretne zadania. –  Moim zdaniem, szef szkolenia powinien przede wszystkim uregulować  sprawy związane z zabezpieczeniem przewozu najważniejszych osób w  państwie. Ważne są także przygotowania do uczestnictwa naszych samolotów  F-16 w szkoleniach typu Red Flag – podkreśla płk Stępień. Kolejną  sprawą wymagającą natychmiastowego zaangażowania jest sfinalizowanie  przetargu na samolot szkolno-bojowy. – Wiemy, że nasze iskry już się  kończą, to są samoloty, które pochodzą z lat 70. i niestety nie  spełniają żadnej roli jako samoloty, które dałyby podstawy do przejścia  na F-16, a te są naszą przyszłością – dodaje. – Ten przetarg powinien  zostać jak najszybciej sfinalizowany. Szef szkolenia będzie miał w tej  kwestii, moim zdaniem, bardzo dużo do powiedzenia – wskazuje. Z kolei  Polko zwraca uwagę, że najtrudniejszym zadaniem, jakie stoi przed  generałami Kałuzińskim i Fryczyńskim, będzie odbudowa korpusu osobowego  Sił Powietrznych. – Ten korpus został poważnie przerzedzony. Przede  wszystkim katastrofa CASY, odejścia oficerów po katastrofie smoleńskiej i  odsunięcie osób odpowiedzialnych, które same też niestety nie potrafiły  powiedzieć „nie” wtedy, kiedy brakowało niezbędnych elementów  szkoleniowych i wszystko zmierzało ku upadkowi, i w końcu rozwiązanie  specpułku – tłumaczy Polko. Jego zdaniem, odbudowa etosu i morale w  Siłach Powietrznych to dziś najbardziej palące problemy. Można to zrobić  m.in. poprzez intensywne szkolenie i właściwe zakupy sprzętu. – Z  pewnością trudno obydwu generałom będzie to uczynić w sytuacji, gdy  pierwszą decyzją nowego ministra obrony narodowej jest chociażby  rozwiązanie 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Dziś to  morale jest naprawdę na bardzo niskim poziomie. Podziwiam odwagę  generałów, że podjęli to wyzwanie. Ale sądzę, że skoro otrzymali też  trudne zadanie, mają prawo oczekiwać wsparcia ministra obrony narodowej,  który nie może uchylać się od odpowiedzialności za ten rodzaj Sił  Zbrojnych, tak ciężko doświadczony w ostatnich latach – puentuje Polko.
Piotr Czartoryski-Sziler
Nasz Dziennik Poniedziałek, 5 grudnia 2011, Nr 282 (4213)
Autor: jc
