Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Prokurator: sanitariusze to mordercy

Treść

Szalona pogoń za pieniędzmi, wstrząsająca patologia, w której życie ludzkie warte było kilkaset złotych, drastyczne zeznania - tak aferę łowców skór w ostatniej mowie określił prokurator. Dla dwóch sanitariuszy, którzy zabijali pacjentów, domaga się on dożywocia. Wyrok przed łódzkim sądem ma zapaść w grudniu. Wczoraj w sądzie w Łodzi miały miejsce ostatnie mowy prokuratorskie. Jak powiedział prokurator Robert Tarsalewski, pracownicy stacji pogotowia przez kilka lat nie trudnili się innym rodzajem działalności, jak tylko kombinowaniem, w jaki sposób przyjąć pieniądze za informacje o zgonach pacjentów. - Jest takie okropne powiedzenie z tego śledztwa: "Z jakim zakładem pogrzebowym jeździsz?". W głowie się nie mieści, ale tak było - stwierdził prokurator. W swojej mowie końcowej mówił o poszlakach i dowodach, które pozwoliły postawić oskarżonych przed sądem, m.in. o statystykach wskazujących na dużą liczbę niewytłumaczalnych zgonów w zespołach, w których jeździli oskarżeni; o tym, że pobierały one duże ilości pavulonu, a recepty na ten lek zwiotczający mięśnie fałszowali obaj sanitariusze. Prokurator przekonywał, że proceder handlu informacjami o zgonach spowodował, iż oskarżonym nie opłacało się ratować ludzi. Prokurator Tarsalewski przypomniał, że przesłuchiwany kilkadziesiąt razy w śledztwie Andrzej N. przyznał się do podawania pacjentom pavulonu. Oskarżony powiedział, że uśmiercał pacjentów, aby uzyskać od zakładów pogrzebowych więcej pieniędzy za informacje o zgonach. Według prokuratury, sanitariusz w śledztwie wskazał także Karola B. jako drugą osobę, która fałszowała receptariusze i podawała pacjentom pavulon. Prokurator omawiał również poszczególne przypadki zgonów objęte aktem oskarżenia. Dla dwóch sanitariuszy, którzy oskarżeni są o zabicie pavulonem pięciu pacjentów, prokuratura domaga się najwyższej kary - dożywocia, dla dwóch lekarzy - 10 lat więzienia. Wyrok ma zapaść w grudniu. Anna Skopinska "Nasz Dziennik" 2006-11-28

Autor: wa