Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sąd nad Skrzydlewską czasowo zawieszony

Treść

Joanna Skrzydlewska, europoseł Platformy Obywatelskiej z Łodzi, może pożegnać się z partią. Po jej oświadczeniu w sprawie odwołania Jerzego Kropiwnickiego z urzędu prezydenta miasta, sprzecznym ze stanowiskiem lokalnych struktur partyjnych, jej sprawa otarła się o władze krajowe ugrupowania. Kiedy Skrzydlewska złożyła wyjaśnienia, wniosek o wyciągnięcie wobec niej konsekwencji został zawieszony. Wszystko wskazuje jednak na to, że procedury ponownie ruszą, bo europoseł nie wycofała się ze swojego stanowiska.

Zarząd miejski łódzkiej Platformy Obywatelskiej przyjął 23 listopada br. uchwałę, która negatywnie oceniła prezydenturę Jerzego Kropiwnickiego, i zwrócił się do mieszkańców o udział w referendum w sprawie jego odwołania. Informacja miała trafić m.in. do wszystkich biur parlamentarnych w regionie. - To jest stanowisko polityczne PO i każdy z członków lokalnych struktur partii winien się stosować do uchwał władz statutowych - powiedział nam Jan Mędrzak, szef łódzkich struktur PO.
Jednak Joanna Skrzydlewska wydała diametralnie różne oświadczenie. Stwierdziła w nim, że nie weźmie udziału w referendum, i wskazała, iż byłoby to wsparciem inicjatywy SLD. - My mamy swoją ocenę tej prezydentury, a oświadczenie europoseł było mocno polityczne i sugerujące, że jest to awantura polityczna - stwierdził Mędrzak.
Jeszcze w sobotę Skrzydlewska miała tłumaczyć, że korespondencję z zarządu miejskiego otrzymała z opóźnieniem i nie znając uchwały lokalnych struktur PO, wydała własne oświadczenie w sprawie referendum. Zarząd miejski partii uznał jednak, że postawa europoseł narusza statut partii i dał jej czas na zmianę oświadczenia lub wycofanie się z niego - ale Skrzydlewska nie zareagowała na apel.
W strukturach miejskich partii zawrzało, a sprawa została skierowana do władz krajowych partii. - Nie byliśmy władni podjąć kroków dyscyplinujących, gdyż w stosunku do parlamentarzysty taką decyzję może podjąć zarząd krajowy - wyjaśnił Jan Mędrzak. Tymczasem jeszcze w poniedziałek łódzki zarząd regionu PO potwierdził niewłaściwe zachowanie Skrzydlewskiej, ale nie wykluczył, że mogła ona nie znać stanowiska partii. Zarząd miejski PO, idąc tym tropem, zawiesił więc wniosek do zarządu krajowego o rozpatrzenie sprawy Skrzydlewskiej. - Nasza ocena jest jednak jednoznaczna. Pani Skrzydlewska naruszyła uchwałę zarządu miejskiego i statut. Jednak obecnie nie ma w jej sprawie wszczętej żadnej procedury. Zarząd miejski zawiesił swój wniosek do zarządu krajowego. Zobaczymy, co życie przyniesie. Sprawa na pewno będzie aktualna do czasu referendum, czyli 17 stycznia 2010 roku - powiedział Mędrzak. Jak zaznaczył, Skrzydlewska jak dotąd sprawę skwitowała jedynie milczeniem. I dodał, że nie wyobraża sobie, by mogła prezentować inne niż partia stanowisko.
Wczoraj próbowaliśmy nawiązać kontakt z poseł Skrzydlewską, jednak nie chciała z nami rozmawiać i tylko przez swoją asystentkę w brukselskim biurze poselskim przekazała, że "nie komentuje sprawy referendum, a jej stanowisko to oświadczenie, które złożyła". Dopytywana asystentka potwierdziła, że chodzi o stanowisko opublikowane na stronach miejskich. Jeśli rzeczywiście europoseł podtrzymuje swe odmienne stanowisko, można się spodziewać, że jej sprawa zostanie "odwieszona" i wróci do krajowych władz partii. W grę może wchodzić usunięcie z partii.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-12-03

Autor: wa