Sieradz bez obsady lekarskiej
Treść
Czy szpital w Sieradzu czeka paraliż? Trzydziestu siedmiu lekarzy nie może porozumieć się z dyrekcją w sprawie podwyżek i czasu pracy. Niezależnie od wyników negocjacji szpital zapewnia, że nie ma groźby ewakuacji pacjentów. Na zagrożonych zamknięciem oddziałach wszyscy są "doleczeni", a ci, którzy w przyszłości będą wymagać hospitalizacji, zostaną skierowani do placówek w Zduńskiej Woli czy Wieluniu. - Sytuacja jest bez zmian - powiedziała nam wczoraj rzeczniczka szpitala wojewódzkiego im. Kardynała Wyszyńskiego w Sieradzu Grażyna Kieszniewska. - Rozmowy są prowadzone cały czas i ciągle liczymy na kompromis - dodaje. Od piątku w placówce bez lekarzy może zostać pięć oddziałów internistycznych. Trzydziestu siedmiu medykom (to jedna czwarta zatrudnionych lekarzy) kończy się bowiem czas wypowiedzeń. - Ciągle szukamy rozwiązań tej patowej sytuacji - przekonuje Kieszniewska. - Jednak wcześniejsze doświadczenie uczy nas, że porozumienie czy ugoda mogą zostać zawarte w ostatniej chwili - podkreśla. Podaje przykład dziewięciu lekarzy z oddziału chirurgii urazowej, którzy kilka dni temu po rozmowach z dyrekcją wycofali wypowiedzenia. - Dlatego dziś nie mogę jeszcze powiedzieć, że szpitalowi grozi paraliż. Czekamy i rozmawiamy do ostatniej chwili - dodaje. Szpital w Sieradzu przygotował się do takiej sytuacji. Już od jakiegoś czasu wstrzymane były planowe przyjęcia. Oczywiście każdy pacjent wymaga innego okresu hospitalizacji, ale z całą pewnością mogę zapewnić, że nie grozi nam ewakuacja - podkreśla Kieszniewska. Co dalej z oddziałami, które mogą pozostać bez obsady lekarskiej? Czy dyrekcja szuka już innych pracowników? - Mamy jeszcze jeden dzień - mówi nam rzeczniczka szpitala. Jednak o innych rozwiązaniach dyrekcja też myśli. Anna Skopinska, Łódź "Nasz Dziennik" 2008-01-31
Autor: wa