Smak musztardy po obiedzie
Treść
Krzysztof Losz
Ależ mieliśmy konsultacje, do tego  transmitowane na żywo przez wszystkie telewizyjne kanały informacyjne.  Mowa oczywiście o wczorajszym spotkaniu w kancelarii premiera w sprawie  międzynarodowej umowy ACTA. Było to naprawdę wiekopomne wydarzenie, bo  oto premier Donald Tusk zaprosił do siebie około setki internautów, aby  prowadzić z nimi konsultacje na temat umowy, którą rząd już zdążył  podpisać. Po co więc były te konsultacje, po co rozmawiać o czymś, co  już jest przyklepane? Podobno premier chce poznać opinię środowiska  internetowego na temat ACTA, bo niewykluczone, że Polska odmówi jednak  ratyfikacji tej umowy. Szkoda, że Donald Tusk nie był tak zapobiegliwy, w  czasie gdy rząd negocjował treść ACTA, wtedy był czas na takie rozmowy,  na poznanie stanowiska ekspertów, prawników-konstytucjonalistów,  znawców prawa autorskiego. Premier zareagował dopiero wtedy, gdy tysiące  ludzi wyszło na ulice, gdy okazało się, że rząd traci poparcie nawet w  swoim żelaznym elektoracie. Gdyby nie to, żadnych rozmów by nie było.
To nie pierwszy przypadek, że obecne władze podejmują rozmowy z  obywatelami dopiero wtedy, gdy grozi im wybuch potężnego konfliktu  społecznego. Donald Tusk jest premierem, który niestety stara się  uciekać od problemów, a nie stawiać im czoła. Dyskusję szef rządu  podejmuje dopiero wtedy, gdy jest przyparty do muru. To niestety smutna  lekcja, która grozi radykalizowaniem się nastrojów wśród ludzi, bo jeśli  jedna czy druga grupa społeczna zauważy, że rząd ją wysłucha dopiero  wtedy, gdy wyjdzie na ulicę, to już niedługo dialog społeczny będzie się  właśnie toczył tam, a nie w murach urzędów.
Rząd podjął rozmowy na  temat umowy ACTA. Dlaczego jednak takiej samej dyskusji z obywatelami  nie przeprowadzono przy okazji przygotowywania i uchwalania, a potem  wprowadzania w życie ustawy refundacyjnej, dlaczego nie było debaty  publicznej przy okazji ustawy o podniesieniu składki rentowej i dlaczego  wreszcie do tej pory nie mamy poważnej dyskusji na temat podniesienia  wieku emerytalnego? Tusk poinformował o tej "reformie" podczas exposé,  kilka razy jeszcze wspominał o emeryturach przy innych okazjach, i na  tym koniec. Przecież ta ostatnia sprawa jest dla milionów Polaków o  wiele ważniejsza niż ACTA i będzie dla nich o wiele bardziej brzemienna w  skutki.
Przykłady te najdobitniej świadczą o tym, że polska  demokracja kuleje, i to bardzo mocno. Władza miała być przyjazna  obywatelowi, a jest wobec niego coraz bardziej arogancka, wręcz wroga.  Proszę, aby Czytelnicy policzyli, ile decyzji rządu podjętych tylko w  ostatnim roku było dla nich korzystnych, a z powodu których ponieśli  konkretne straty finansowe. Nie wspominając o szkodach moralnych, które  wywołują choćby bzdurne przepisy biurokratyczne. Moim zdaniem, bilans  jest więcej niż ujemny.
Nasz Dziennik Wtorek, 7 lutego 2012, Nr 31 (4266)
Autor: au